< Alt Kreytzen - wieści 2011














Brakujące wieści z ostatnich czterech miesięcy roku w opracowaniu.

24 sierpnia 2013, Wormątowice Sienkiewiczowskie

W pałacu w Wormątowicach Sienkiewiczowskich zebrały się grupy historyczne z Polski, Niemiec, Belgii, Francji i Rosji, aby obchodzić 200 rocznicę Bitwy Kaczawskiej. PRzed południem oddziały wyjechały do Złotoryi i Jerzmanic, gdzie odsłonięto obelisk, upamiętniający wcześniejszą o trzy dni bitwę o Wilczą Górę (23.08.1813).

O godzinie szesnastej rozpoczęła się inscenizacja bitwy na łące obok wormątowickiego pałacu, w której udział wzięło około 120 żołnierzy. Po bitwie do późnego wieczora przed pałacem odbywał się festyn, na którym gościły setki widzów.

zdjęcia: Michał Strzygocki, P12P XW, Lca.pl, Legnica.naszemiasto.pl.
film: Dami.tv

16 - 18 sierpnia 2013, Piława Dolna

Regiment Alt Kreytzen uczcił 251 rocznicę bitwy pod Dzierżoniowem kolejnym biwakiem na zboczu Rybaka. Zebraliśmy się w piątek wieczorem w sześciu żołnierzy, jednak dość późna pora przybycia spowodowała, że ograniczyliśmy się do postawienia namiotów i przygotowania bazy. W sobotę rano ruszyliśmy w trasę, tym razem na północ, w stronę Dzierżoniowa. Obeszliśmy front Spitzberga, następnie doszliśmy do Piławy Dolnej i stamtąd, spod kościoła dawniej ewangelickiego wprost w kierunku Rybaka. Po wizycie przy pomniku poległych wróciliśmy do obozu.

W niedzielę zdecydowaliśmy się na ćwiczenia łucznicze i krótko po południu rozjechaliśmy się do domów.

zdjęcia: Herr Kapitan, Tomasz.

19 - 21 lipca 2013, Burkatów i Lutomia

W 251 rocznicę regiment Alt Kreytzen zebrał się w składzie czteroosobowym, w sobotę przed południem. Zostawiliśmy auta i ruszyliśmy w drogę, najpierw największy szaniec, ten koło kopalni, stamtąd na pomnik. Z pomnika na drugi szaniec, najbardziej wysunięty na północ i powrót do obozu. Trasa nie była długa, może z 5 kilometrów, ale i tak zmachaliśmy się sporo z powodu upału. Po powrocie rozłożyliśmy namiot markietański, bo słońce operowało mocno. Ostatecznie namiotów nie rozłożyliśmy w ogóle, tak było ciepło, i spaliśmy po prostu pod daszkiem.

W niedzielę zebraliśmy się powoli i nieco przed południem ruszyliśmy w stronę Lutomii. Pogoda słoneczna, niemal bezchmurnie i słońce grzało bez porównania mocniej, niż w sobotę. Wleźliśmy na górę od strony skrzyżowania dróg polnych (jak w ubiegłym roku w nocy), a następnie przeszliśmy na szaniec. Stamtąd w dół, i przez wieś do aut. Około 15.00 rozjechaliśmy się do domów.

zdjęcia: Herr Kapitan, Herr Corporal, Tomasz.

13 - 15 lipca 2013, Josefov

Tegoroczne Josefinske Slavnosti były skromniejsze niż w latach poprzednich. Część militarna ograniczyła się do biwaku oraz bitwy na przedpolu twierdzy w godzinach popołudniowych. Po bitwie w fosie odbył się tradycyjny festyn do późnych godzin wieczornych.

Zdjęcia: Pevnost Josefov, Ravelin XIV, Bafometa, Mirkab

5 - 7 lipca 2013, Struga

W 251 rocznicę bitwy pod Strugą regiment Alt Kreytzen w sile 4 żołnierzy stawił się w pałacu w Strudze w sobotę rano, by ruszyć na patrol od strony Książa. Wybrana trasa prowadziła wąwozem Pełcznicy do wsi o tej samej nazwie, a następnie przez zamek Cisy do Strugi. Początkowy odcinek okazał się bardzo trudny do pokonania i czasochłonny, przez co powrót nastąpił nieco przed dwudziestą.

W niedzielę patrol wybrał się na szczyt Sasa, a następnie wrócił i wziął udział w mszy św., poświęconej ofiarom bitwy. W porze obiadowej rozjechaliśmy się do domów.

zdjęcia: Herr Kapitan, Herr Korporal

21 - 23 czerwca 2013, Ostřetin i Horní Ředice

Obchody kilku mniejszych bitew pod Holicami z przełomu czerwca i lipca 1758 r. organizowane są co pięć lat. W tym roku wypadła 255 rocznica, a pierwszy dzień imprezy zaplanowano w Ostřetinie. Po podróży z przygodami (w Czechach coraz więcej jest zamkniętych dróg i objazdów) dotarliśmy na miejsc w piątek o zmierzchu. Szybko rozstawiliśmy namioty, obok nas stały nieliczne namioty graniczarów i Prusaków. Było ciepło, pojawiły się chmury i komary żarły na potęgę. Miejsce kiepskie - boisko między bardzo ruchliwą drogą (nawet w środku nocy jeździły sznury ciężarówek) a tartakiem i dawnym JZD, obecnie gospodarstwem z kilkoma wielkimi oborami.

W sobotę rano obudził nas deszcz. Lało na potęgę, nawet nie chciało wychodzić się z namiotu. Herr Kapitän skorzystał z okazji i wykąpał się w deszczówce zebranej na namiocie. Około 10.00 przestało padać, nieco później wyszło słońce i zjechała się reszta wojska. Rozpoczęcie imprezy nastąpiło o 13.00 - już w narastającym upale. Pierwszym punktem programu była bitwa na wzgórzu opodal biwaku. Aby tam dojść, czekał na najtrudniejszy marsz w naszej karierze wojskowej - pomiędzy oborami a silosami obornika, z których smród odbierał chęć oddychania. Udało się jednak przejść i przystąpiliśmy do bitwy. Scenariusz przewidywał niespodziewany atak Austriaków na konwój wojsk pruskich. Tak się rzeczywiście stało, jednak atak został odparty, choć za cenę zniszczenia prawego skrzydła, które składało się z nas i Anglików od Martina. Po bitwie nastąpiło złożenie wieńca pod krzyżem w miejscu bitwy oraz odegranie hymnów przez orkiestrę 6. Prapora Polnich Myslivcu z Nachodu.

Oddziały austriackie zajmuję pozycję do walki

Po powrocie aż do późnego wieczora trwał program dla widzów - kolejno pokaz szermierki w wykonaniu ekipy z IR Salm, następnie pokaz jazdy konnej, pokaz pracy artylerzystów, pokaz mody od średniowiecza po koniec XIX w., pokaz tresury ptaków drapieżnych. Na koniec zagrała kapela uliczna z Pragi oraz zespół ostro rockowy, który jednak zebrał nikła publiczność. Około 22.00 nastąpił pokaz sztucznych ogni.

Wojska przy pomniku w Horni Ředicach

W niedzielę pogoda od rana była słoneczna i ciepła, jednak mniej dokuczliwa niż w sobotę po południu. Trzeba było szybko zwinąć obóz, ponieważ już o 10.00 rozpoczynała się impreza w Horni Ředicach. Pierwszym punktem był przemarsz przez wieś do pomnika, poświęconego ofiarom bitwy. Po powrocie rozpoczął się program, niemal identyczny jak dzień wcześniej. O piętnastej zaczęła się inscenizacja bitwy - tym razem kolumna pruska została zaskoczona na grobli przy stawie i mimo bohaterskiego oporu rozbita przez Austriaków. O 17.00 Nastąpiła ostatnia prezentacja jednostek i zaraz po niej wszystkie ekipy zebrały się do wyjazdu.

zdjęcia: Herr Kapitan - Ostretin, Herr Kapitan - Horni Redice, Radek Prachensky

13 - 16 czerwca 2013, Kolin

Długi wyjazd do Kolina, tym razem skromną, dwuosobową reprezentacją na kręcony przez Česká Televize Brno film o bitwie pod Kolinem. Wyjechaliśmy w środę późnym popołudniem, na miejsce przyjechaliśmy już po zmroku. Szybko rozstawiliśmy namiot, wypełniliśmy go podstawowym sprzętem i resztę wieczoru spędziliśmy u kolegów Czechów.

W czwartek około godziny 9.00 pojawiła się ekipa filmowa i zaczęły się zdjęcia. Najpierw akcja cesarskiej artylerii, potem scena przyprowadzenia rekruta - dezertera i nauka strzelania. Następnie potrzebny był feldmarszałek Daun i okazało się, że to Herr Kapitän najlepiej pasuje do tej roli. Potem jeszcze filmowano atak kawalerii na piechotę pruską, a na koniec amputację nogi rannemu Deutschmeistrowi.

Cesarska artyleria w boju

W piątek dzień rozpoczął się słonecznie, ale szybko nadszedł deszczowy front. Na szczęście jak szybko nadszedł, tak szybko przeszedł i można było przystąpić do zdjęć. Najpierw filmowaliśmy atak pruski na kościół w Křechorzu - podejście wąwozem pod kościół, a następnie atak na mur. Następnie pojechaliśmy do Planian, gdzie sfilmowano obronę wejścia i dziedzińca kościoła, rabunek kościoła przez Prusaków, oraz króla obserwującego pole bitwy przez lunetę z wieży kościelnej. I ostatnia scena - atak piechoty pruskiej na stromych zboczach wzgórza pod Chocenicami. Po zakończeniu zdjęć pojechaliśmy na Wzgórze Fryderyka, gdzie odbyła się uroczystość złożenia wieńca przy pomniku, a następnie na festyn w Novej Vsi, na którym ugoszczono nas piwem, kiełbasami i langošami.

Piechota pruska w przerwie między atakami na kościół w Křechorzu

W sobotę od rana było słonecznie i gorąco. W pierwszej scenie udział wziął Herr Kapitän, który w roli feldmarszałka Dauna obserwował nadchodzącą pruską armię i wydawał rozkazy adiutantom. Potem zagospodarowaliśmy pole bitwy, na którym odegraliśmy scenę starcia na bagnety, trochę manewrów i strzelania. O 15.00 odbył się tradycyjny wymarsz do wsi, salwa na rynku i uroczystość pod pomnikiem, następnie dla celów filmowych zainscenizowano mszę polową. Na tym część filmowa się skończyła. O 17.30 zaczęła się inscenizacja bitwy. Potrwała ona wyjątkowo krótko - zmieściliśmy się w 15 minutach. Jeden atak pruski został odparty z wielkimi dla nas stratami, zostałem tylko Herr Kapitän jako zwykły gemajn ze strzelającym karabinem, jeden rekrut z niestrzelającym karabinem, podoficer i dwaj muzykanci - i polegliśmy wszyscy w drugim, całkiem już samobójczym ataku. Dłużej trwała sesja fotograficzna po bitwie, dobre 20 minut. Wieczorem już tylko lenistwo po trzech męczących dniach i wielkim langošu z piwem na kolację.

W niedzielę wstaliśmy wcześnie, szybko zwinęliśmy obóz i około 9.30 i ruszyliśmy w drogę. O 12.30 byliśmy w Polsce.

zdjęcia: Herr Kapitän - czwartek, Herr Kapitän - piątek, Herr Kapitän - sobota, Herr Kapitän - niedziela, Jiri Sissak

1 czerwca 2013, Jaworzyna Śląska

W Dniu Dziecka regiment Alt Kreytzen wziął udział w Festiwalu Zabytków Techniki, który odbył się w Muzeum Przemysłu i Kolejnictwa w Jaworzynie Śląskiej. Motywem przewodnim imprezy była zbliżająca się 170 rocznica uruchomienia drugiej na Dolnym Śląsku linii kolejowej z Wrocławia do Świebodzic w 1844 r. Węzeł kolejowy w Jaworzynie Śląskiej powstał w miejscu, gdzie w wielkim obozie pod Bolesławicami stał namiot króla Fryderyka II, stąd przedwojenna nazwa miejscowości - Königszelt.

Regiment Alt Kreytzen w miejscu królewskiego namiotu

W trakcie imprezy zainscenizowano szereg scen z historii Jaworzyny Śląskiej - pruski obóz z 1761 r., otwarcie linii kolejowej w 1844 r., przybycie osadników ze wschodu w 1945 r., napad na kasę kolejową w 1961 r. Niestety plany pokrzyżowała pogoda - trwający cały dzień ulewny deszcz zmusił do improwizowania wszystkich inscenizacji w hali wachlarzowej lokomotywowni.

24 - 26 maja 2013, Chojnów

Wiosną 1813 r. nowa armia Napoleona maszerowała z Saksonii na Śląsk, spychając słabnące armie pruską i rosyjską. Jednak 26 maja dywizja gen. Maisona została zaskoczona przez silną kawalerię pruską pod dowództwem gen. Blüchera. Po krótkiej walce dywizja francuska została rozbita, tracąc wielu zabitych, rannych i jeńców.

W 200 rocznicę bitwy Gmina Chojnów zorganizowała w Piotrowicach biwak historyczny z inscenizacją bitwy. Udział wzięły 4. Schlesische Landwehr Infanterie Regiment ze Świdnicy oraz 2 Pułk Piechoty i Artyleria Piesza Księstwa Warszawskiego z Krotoszyc. Przed południem jednostki zaprezentowały się na Rynku w Chojnowie.

4 Regiment Landwehry Śląskiej w ataku

W niedzielę w Budziwojowie, w miejscu gdzie stał wiatrak podpalony na sygnał do ataku, został odsłonięty pomnik. Przedtem odbyła się msza św. w intencji ofiar wojny.

zdjęcia: Wiadomości24.pl, e-legnickie.pl, legnica.naszemiasto.pl, foto.lca.pl, Bartosz Jezierski

11 maja 2013, Świdnica

W sobotę 11 maja odbyło się kolejne sprzątnie Fleszy Nowomłyńskiej. Mimo deszczowej pogody zebrało się około 100 osób, które usuwały śmieci i zarośla, tym razem głównie z wschodniego wału.

relacja: Świdnica24.pl

3 - 5 maja 2013, Grossgoerschen

Po klęsce wyprawy moskiewskiej Napoleon od początku 1813 r. szybko odbudowywał armię. Do pierwszego większego starcia doszło 2 maja 1813 r. na południe od Lipska. W bitwie pod Großgörschen, zwaną też bitwą pod Lützen, – wojska rosyjsko-pruskie Piotra Wittgensteina wydał bitwę prawemu skrzydłu wojsk Napoleona. Mimo początkowych sukcesów, po dniu ciężkich walk siły koalicjantów wycofały się, choć poniosły mniejsze straty niż oddziały francuskie.

Na miejsce przyjechaliśmy w piątek krótko po południu. Kwaterę przydzielono nam w gospodarstwie w Kleingoerschen. Oprócz nas była Landwehra wschodniopruska (z Niemiec), brandenburska i westfalska, a w sąsiednim gospodarstwie piechota brandenburska. Grupa z Koźla i dowództwo zakwaterowało się w stodole, pozostałe ekipy rozstawiły namioty w ogrodzie.

Wieczorem zarządzono zbiórkę i oddziały wyszły w stronę wsi Kaja, gdzie zaobserwowano nadciągającego nieprzyjaciela. Główna kolumna zepchnęła forpoczty wroga do wsi, gdzie doszło do walk w ciasnych uliczkach, zaś oddział Landwehry śląskiej został skierowany ma lewe skrzydło do walki w tyralierze, przeciwko ostrzeliwującym kolumnę tyralierom francuskim. W pościgu za przeciwnikiem landwerzyści sforsowali błotnisty potok i po krótkiej strzelaninie wspólnie udano się do wsi. Tam w uznaniu bohaterskiej postawy wszyscy dostali po piwie i udali się z powrotem do obozu. Wieczorem część żołnierzy wybrała się na jarmark i zabawę do Grossgoerschen, gdzie znajdował się główny obóz.

Landwehra w tyralierze

W sobotę rankiem oddziały postawiono na nogi i po apelu i posiłku wszystkie jednostki wymaszerowały na ćwiczenia. Po powrocie czas był tylko na obiad i trzeba było zbierać się do bitwy. Wrogie armie starły się na rozległym polu w pobliżu Grossgoerschen. Bitwa była stosunkowo krótka. oddziały francuskie zostały zaatakowane przez koalicjantów i po początkowym sukcesie został zmuszone do odwrotu i opuszczenia pola bitwy. Wielkość starcia robiła spore wrażenie - według organizatorów na polu bitwy było około 1500 żołnierzy. oddziały był zebrane w duże jednostki, po 100 lub więcej żołnierzy. Zarówno po stronie pruskiej, jak i francuskiej wszystkie jednostki (również mieszane) manewrowały bezbłędnie i warto było oglądać nie tak często znowu spotykane prawidłowe manewry.

atak Landwehry

Wieczorem oddziały otrzymały czas wolny, który część spędzała w obozach, część zaś udała się na zabawę. W niedzielę po porannym apelu wojska został rozpuszczone, natomiast okoliczni mieszkańcy wzięli udział w wielkim, całodziennym przemarsz przez kilka wsi, związanych z polem bitwy. Pakowaliśmy się nieśpiesznie i po wysuszeniu namiotów, krótko po południu wyjechaliśmy do domów.

relacja: Gazeta Korrespondenta Warszawskiego i Zagranicznego, Nro 29

nasze zdjęcia: Hahn, Agnieszka, Ela, Krzysztof + Ela
inne zdjęcia: Ingolf Kukard, Aleksander Gawroński, Westfalsche Landwehr, Scharnhorstkomitee, IR Sahrer von Sahr, Hansjorg Behr, Hanni Schmidt, Venditor Antiquus, Christian Schutz, Andreas Springer.
filmy: Rattengewitter, Le Marquis.

19 - 21 kwietnia 2013, Liberec

Biwak i inscenizacja pierwszej bitwy kampanii czeskiej 1757 r. (Reichenberg 21.04.1757) odbyły się w Ostašovie, wsi leżącej na zachód od centrum Liberca, w pobliżu historycznego miejsca bitwy. Lokalizacja ciekawa, rozległe łąki z pięknymi widokami na miasto i okoliczne góry, jednak warunki dość trudne - było grząsko i mokro, ponieważ śnieg stopniał niecały tydzień przed imprezą). Pogoda w sobotę nie była najlepsza, było pochmurno i kilka razy padał przelotny deszcz.

Program nie był przeładowany, obejmował przemarsz przez wieś i inscenizację bitwy, na łące niedaleko obozu. Uzupełniony był o elementy festynowe i zabawy dla dzieci na terenie miejscowej szkoły oraz koncertu w namiocie piwnym. Przed bitwą jednostki przećwiczył w obozie elementy musztry, następnie przemaszerowały do centrum wsi, gdzie w przy kościele św. Wojciecha odbył się apel. Następnie wojsko udało się na pole bitwy, gdzie zajęło pozycje bojowe. Bitwa skończyła się tak, jak 206 lat temu, zwycięstwem wojsk pruskich, które w walce wsparł oddział angielskich grenadierów. Wieczór to biesiada w namiocie, gdzie doszło do zbratania zwycięskich Prusaków z miejscową ludnością.

Bitwa pod Libercem

Niedziela przywitała nas piękną, słoneczną pogodą, która spowodowała przypływ lenistwa i niechęć do zwijania obozu. Dopiero koło południa, po obeschnięciu namiotów spakowaliśmy auta i zjechaliśmy do centrum, gdzie gospodarze obdarowali nas na pożegnanie ciastem i kawą. Dopiero około 13.00 nieśpiesznie ruszyliśmy w drogę powrotną.

zdjęcia: Frau Kapitan, Herr Corporal, popsy, leknina, spolek, fiklbc

17 kwietnia 2013

Wydawnictwo NapoleonV rozpoczęło przedsprzedaż książki Grzegorza Podrucznego "Król i jego twierdze. Fryderyk Wielki i pruskie fortyfikacje stałe w latach 1740-1786". Jest to praca habilitacyjna autora, który od lat specjalizuje się w pruskiej architekturze militarnej okresu fryderycjańskiego. Z dumą dodamy, że Grzegorz jest żołnierzem naszego regimentu.


Książka będzie dostępna od 15 maja, a w przedsprzaedaży wydawnictwo oferuje rabat w wysokości 20%: zamów.

13 - 14 kwietnia 2013, Chwalisław

Tegoroczny Biwak Wiosenny wypadło spędzić na pograniczu polsko - czeskim, w Chwalisławiu koło Złotego Stoku. Dzięki Beacie i Grześkowi, gospodarzom terenu, mieliśmy do dyspozycji "wichrowe wzgórze" - niewielkie wzniesienie koło kościoła, porośnięte trawą. Jak nazwa wskazuje, wietrzne, ale za to dość suche i co ważne - obronne, ale też pięknie widokowe. Dotarliśmy wszyscy w zasadzie o zmroku, więc obóz rozbijaliśmy niemal po ciemku. Reszta wieczoru upłynęła pod znakiem integracji z gospodarzami.

Sobotni poranek zapowiadał się obiecująco, jednak pogoda płatała figle i dzień obfitował w liczne krótkotrwałe lecz intensywne opady (naliczyłem sześć) oraz zimne podmuchy wiatru. Jak by nie było, to jednak dzień ten był pełen ciekawych zajęć. A to strzelaliśmy z łuku, ćwiczyliśmy szermierkę, ćwiczyliśmy musztrę, niektórzy nawet skorzystali z jazdy konnej. Udało się ugotować całkiem jadalną zupę z ziemniaków, cebuli, boczku, kiełbasy i smalcu. Wieczór sobotni, podobnie jak poprzedni upłynął w miłej atmosferze, którą na chwilę przerwała ulewa, jednak z upływem czasu robiło się coraz zimniej i trzeba było schować się w namiotach. Noc była bardzo zimna, na pograniczu mrozu, a uczucie zimna potęgował dość porywisty wiatr.

Dzień Rekonstruktora

Nad ranem wiatr ucichł i wyszło słońce. Bardzo szybko zrobiło się ciepło. Po śniadaniu postanowiliśmy zwinąć obóz i wykonać patrol po okolicznych wzgórzach. Wolnym krokiem przemierzyliśmy kolejne, coraz ładniejsze łąki, by wreszcie zejść do górnej części wsi. Stamtąd do bazy przeszliśmy krokiem marszowym w dwóch pełnych rotach trójkowych. Około 13.00 rozjechaliśmy się do domów.

zdjęcia: Krzysztof, Dawid

16 - 17 marca 2013, Wrocław

W Hali Stulecia we Wrocławiu odbyła się II Wrocławska Wystawa Grup Rekonstrukcji Historycznej, jako impreza towarzysząca III Targom Motocyklowym. Zaprezentowały się przede wszystkim grupy z okresu II Wojny Światowej i późniejsze. Regiment Alt Kreytzen reprezentował osiemnastowieczną armię pruską jako jedna z dwóch ekip, starszych niż połowa XX w. Wystawę odwiedziło kilka tysięcy osób, i mimo że wysiłku fizycznego wiele nie było, a wewnątrz hali ciepło i sucho, dwudniowa prezentacja dała się we znaki bardziej niż niejedna bitwa czy długi marsz.

zdjęcia: Herr Kapitan, Herr Corporal, Agnieszka, Militarni Wrocław

22 - 24 lutego 2013, Lubachów

Regiment Alt Kreytzen zebrał się w Lubachowie, aby uroczyście uczcić urodziny Herr Kapitana. Głównym punktem obchodów miał być marsz Lubachów - pole bitwy pod Lutomią - Bystrzyca Górna - Lubachów, jednak zimowa pogoda pokrzyżowała plany. Intensywne opady w piątek i sobotę spowodowały zmianę trasy - ostatecznie przeszliśmy naokoło Jeziora Bystrzyckiego ledwo przejeżdżoną szosą, w stale padającym śniegu.

Oddział w śnieżnym marszu

Wieczorem Herr Kapitan ugościł wszystkich skromną wieczerzą. W niedzielę dla odmiany od rana odwilż spowodowała, że wszystkim odeszła ochota do chodzenia gdziekolwiek, więc rozjechaliśmy się do domów.

zdjęcia: Herr Kapitan, Herr Corporal

1 - 3 lutego 2013, Kozli Roh

Po raz drugi wybraliśmy się na zimowe obozowanie w Kozlim Rohu. Tym razem zima nie dopisała, kilka dni wiosennej pogody sprawiło, że większość objawów zimy zniknęła. Wyjechaliśmy w piątek przed południem, tym razem wybraliśmy trasę przez Harrachov, gdzie wstąpiliśmy do browaru restauracyjnego w hucie szkła "Novosad & Syn". Niestety następny odcinek drogi, od Harrachova do Liberca jest uciążliwy i trudny, teren górzysty i jednym cięgiem zabudowany, więc trzeba było jechać powoli, tym bardziej że po czeskiej stronie Karkonoszy było jeszcze dużo zimy.

Do Kozleho Rohu przyjechaliśmy po 15.00, rozstawiliśmy namiot i urządziliśmy legowiska. Było dość ciepło, bezwietrznie, a na łące grząsko i błotniście. Po wykonaniu niezbędnych prac obozowych udaliśmy się do Svijanskiej Hospudki w Holanach. Po wyjściu zaskoczenie - w międzyczasie mocno ochłodziło się, zaczął padać marznący deszcz i śnieg. Po powrocie do obozu zagościliśmy po sąsiedzku u Francuzów i Indian, gdzie oddaliśmy się długim rozmowom i degustacji piwa.

Piaskowce w Dolskem Udoli

W sobotę rano pogoda była już gorsza - pochmurno, mokro i dokuczliwie podwiewało. Głównym punktem miała być przejażdżka konna z Sušic do obozu i z powrotem. David dosiadł konia, a Christoph wykorzystał ten czas na wyprawę w dolinę Dolskeho Potoku w celach krajoznawczych i fotograficznych. Dolske Udoli wyrzeźbiona jest w płaskim stoliwie piaskowcowym z okresu górnej kredy. Zbocza doliny usiane są skalnymi ostańcami w formie różnorodnych wież. W wielu miejscach wysącza się woda, która jest ujęta w studzienki. Po powrocie spożyliśmy skromny posiłek w postaci kiełbasy z ogniska.

Krótko po południu wybraliśmy się na kolejną wycieczkę. Matej zawiózł nas na zachód od Holan, do Stvolinek, skąd czerwonym szlakiem ruszyliśmy w kierunku bazy. Wycieczka nieuciążliwa, trasa łatwa, widoki piękne. Nad dużymi stawami wiele miejsc do biwakowania. Po dojściu do Holan Alchy udał się na pociąg do domu, Otik do obozu, a my ponownie do Svijanskiej Hospudki, gdzie przeżyliśmy niemałe zaskoczenie, gdyż gospodarze poczęstowali nas porcją wybornego gulaszu gratis. Wieczorem znowu pogawędziliśmy trochę, jednak zimno było i wietrznie, więc poszliśmy spać wyjątkowo wcześnie, bo około 21.30.

Nad Dolanskym Rybnikiem

W niedzielę rano zrobiliśmy szybkie ognisko, śniadanie, pakowanie i punktualnie o 10.00 ruszyliśmy w drogę powrotną. Rozważaliśmy różne warianty zwiedzania miejsc pod drodze do domu. Ostatecznie pojechaliśmy "skrótem" na Zakupy, co zaskutkowało tym, że w Jestřebich, po jakichś 10 km. jazdy zrobiliśmy pierwszy postój pod zamkiem na skale. Okazało się, że zamek jest zamknięty na głucho, bo odpadają skały z masywu, ale nawet z podnóża zamku roztaczały się piękne widoki na okolice. Następny postój zrobiliśmy w Novinach pod Ralskem, gdzie podziwialiśmy Průrve Ploučnice - szesnastowieczny tunel, przez który płynie duży strumień. Tunel został wykonany w celu zrzucania wody, wykorzystywanej w posadowionej wyżej hucie żelaza. Przy tym okazało się, że zbocza Ralska (bardzo wysokie wzgórze z ruinami zamku) usiane są schronami umocnień granicznych z lat 1936 - 39. Na odcinku kilkunastu kilometrów od Zakupów po Ralsko jest ich kilkadziesiąt.

Stamtąd już tradycyjnie przez Liberec, Frydlant i Jelenią Górę do domu.

zdjęcia: Christoph, David, Alchy.

18 - 20 stycznia 2013, Srebrna Góra

Na 301 urodzinach Króla spotkaliśmy się w Srebrnej Górze. Bazę założyliśmy już tradycyjnie "U Wacusia". Po rozpakowaniu przyszedł czas na udanie się do "Sokółki". W lokalu spędziliśmy bardzo sympatyczny wieczór, a to umilany wybornym "Opatem", a to "Prinz Eugenem" brawurowo wykonanym przez Herr Kapitana na saskim, rozstrojonym do granic możliwości pianinie.

Sobota była zimna, około 10 stopni mrozu. Zamarznięte wzorzyście okna uniemożliwiały bliższe przyjrzenie się naturze. Rozkaz dzienny - sprawdzić ubezpieczenia Baterii Kazamatowej od południa i zachodu. Ruszyliśmy więc starą drogą na Małą Przełęcz Srebrną, a następnie drogą wzdłuż twierdzy na południe. W okolicach Bramy Polnej natknęliśmy się na miejsce startu biegu narciarskiego i daliśmy namówić się na salwę startową.

Salwa startowa

Następnie ruszyliśmy dalej, obeszliśmy front umocnień i Redutę Skrzydłową, i po wejściu na Baterię Kazamatową rozpaliliśmy ognisko i spożyliśmy skromny, żołnierski posiłek. Robiło się coraz zimniej i w szybkim tempie zaczęliśmy marznąć, więc trzeba było żwawo ruszać w drogę powrotną.

Na Baterii Kazamatowej

W niedzielę dołączył do nas ochotnik - Tadeusz, który chce się zaciągnąć do naszego oddziału. W bardzo relaksowym tempie udaliśmy się na twierdzę, obeszliśmy trasę wycieczkową i krótko podziwialiśmy widoki. Potem drogą komendanta wróciliśmy do miasteczka i około 14.00 rozjechaliśmy się.

Herr Kapitan, Karolina, Agnieszka.














.